czwartek, 11 września 2014

kiedyś napisałabym, że żadna z czterech stron świata nie może stać się moim miejscem, że życie we mnie, to jak życie na wygnaniu, że liczę na przypadki, które nigdy nie mają nadejść, że z rozkładówki znika obietnica wieczności i nic tu po mnie nie zostanie nagle - jak Białoszewskiemu po jego pięknej miłości. kiedyś działy się we mnie wybuchy jądrowe, byłam jak ktoś, kto jedną nogą był w Czarnobylu, a drugą już nigdzie, słowo ''koniec'' było synonimem mojego imienia i jeśli bawiłam się w wyliczanki, to przychodził mi do głowy jeden rym ''raz, dwa, trzy - umrzesz Ty''. kiedyś byłam lękiem, brakiem, niespełnieniem, jeśli coś czułam, to przybierało to postać ''fallingforyou'' i drapałam nocą ściany, żeby zagłuszyć złe obrazy. byłam zalanymi błoniami i trzęsieniem losu, myślałam, że życie dzieje się wyłącznie w układzie dwójkowym. kiedyś się myliłam. a dzisiaj umiem pisać tylko o smutku, bo tylko o tym pisać można i naprawdę nie wiem, co powiedzieć, kiedy nie boli mnie już żadne słowo. 

2 komentarze:

  1. Trafiłam tutaj przypadkiem. Całkiem przypadkiem przeczytałam to, co napisałaś. Przypadki przecież chodzą po ludziach.. :) Bardzo dobre. Pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń