Litery mojego imienia tańczą, kiedy je wymawiasz. Chodź, chodź, namaluję Cię. Będę pędzlem dotykała Twoich żeber, jego miękkie włosie muśnie Twój splot słoneczny, zatoczy kręgi wokół cienkiej warstwy skóry. Z żaru powstałeś i w żar się obrócisz.
zapraszam
zapraszam
czasem żar okazuje się dobry ;P
OdpowiedzUsuńten jest najlepszy, ulubiony,
Usuńto tylko go trzymać, żeby nie odszedł :) i On, i ten żar :)
Usuńnamiętnośc? ;>
OdpowiedzUsuńTeż i zaufanie, potrzeba bliskości, tworzenia z dwóch ciał jednego stopu.
Usuńperfekcyjny układ. czekam na nowa notke ;*
UsuńPotrzeba bliskości drugiej osoby, ważnej. Spełniona... najbardziej oczekiwana. największa.
OdpowiedzUsuńTo nie jest potrzeba największa, rozmiary ma raczej niewielkie. Chodzi bardziej o to, że dzięki niej się wszystko dopełnia.
Usuńno właśnie. prowadzi do dopełnienia, do skończenia jakieś pętli
Usuńnajgorzej jest, kiedy w pętli czasami powstaje dziura i nie można załatać, nie zawsze się ma jak. i trzeba czekać, przeczekać dni rozłąki. ciężko.
Usuńwiem... nawet nie potrafię zliczyć, ile razy tak miałam. i jak długo.
UsuńNamaluj też i dla mnie takiego;)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że nie wyjdzie, że każdy powinien malować sam, żeby było tak, jak się na pewno chce.
UsuńKtoś nam się tu zakochał?
OdpowiedzUsuńOch, rok temu. Wiesz, to ciągle ten, o którym się zaczęło na Onecie.
UsuńCzy ja jestem jakaś nieprzytomna...?
UsuńMusisz mi wybaczyć, może to dlatego, że nie poświęcasz mu każdego słowa.
A widzisz, tu też Cię chyba zaskoczę. Wszystko to, co nie jest o M. jest o nim. To po prostu... skomplikowana znajomość.
UsuńAle mimo wszystko... jest dobrze?
UsuńJest kompromis, jest w miarę, chociaż ja wolałabym trochę inaczej, ale pewnych rzeczy chyba nie można wymagać.
UsuńTo zależy o co chodzi..
UsuńA może domalujesz siebie obok niego?
OdpowiedzUsuńJestem przecież, od roku jestem.
UsuńTylko na obrazku, czy w rzeczywistości jesteś i bez żadnych zastrzeżeń?
UsuńW rzeczywistości, ale nie bez zastrzeżeń, to nigdy nie było bez zastrzeżeń z wyjątkiem pewnych trzech miesięcy.
UsuńPasuje Ci to?
UsuńTrzeba uważać, aby nie spłonąć. Czasami tak łatwo się spalić...
OdpowiedzUsuńLepiej spłonąć niż całe życie na zimne dmuchać.
UsuńLubię żywioł, jakim jest ogień, ale tylko taki, który rozpala prawdziwa miłość. W moim życiu zostało tylko pogorzelisko. Nie wiem, ile czasu potrzebuję, aby je uprzątnąć i stworzyć miejsce na nowe ognisko.
OdpowiedzUsuńChodź, ja też go narysuje..
OdpowiedzUsuńCiężko mi sobie takie coś wyobrazić, ale może rzeczywiście tak jest;)
OdpowiedzUsuńAch, taki ogień jest cudowny. Niech trwa. Bo choć łatwo się sparzyć, to warto podjąć ryzyko poparzeń. Zatem... maluj dalej pędzlem uczucia. :)
OdpowiedzUsuńHm... coś w stylu współczesnej poezji :)
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś miałam refleksję związaną z malowaniem - doszłam wówczas do wniosku, że łatwiej mi jest malować słowa, niż składać je w zdania na piśmie.
OdpowiedzUsuńTak, tak... namiętnie u Ciebie.
OdpowiedzUsuńZakończenie zaskoczyło...
OdpowiedzUsuńTak bardzo to lubię!:)
OdpowiedzUsuńfajny stan
OdpowiedzUsuńNapisałam nowy post i jak będziesz miała chwilę to Cię zapraszam!
OdpowiedzUsuńju-es-ej.blog.onet.pl
Życzę aby wraz z odejściem kolejnych kartek kalendarza żar pozostał żarem...
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy post, opowiadający o mojej pasji, dosyć nietypowej jak na kobietę;)
OdpowiedzUsuńMmmm :)
OdpowiedzUsuńTo zabawne, że w Jego ustach moje imię brzmi jakoś tak... ładniej ;)
OdpowiedzUsuńZerknij:
OdpowiedzUsuńczekoladowe-smutki.blogspot.com
Czyżbyś była bloggerką, którą kojarzę z blog onet?
OdpowiedzUsuńZmieniłam nick. Moim blogiem była kopalnia-zwierzen. Zawiesiłam dawno temu, ale wydaje mi się, że to Ciebie odwiedzałam. :) I że Ty odwiedzałaś mnie.
I nie mogę rozgryźc co czujesz do tej osoby... Czy to miłośc, a może coś zupełnie innego?
OdpowiedzUsuń