Kiedyś wiersz o leżeniu w łóżku razem zaczynał się na stacji Gdańsk Główny, kiedyś Wyżynna, to byłeś Ty, wieża z panoramą na miasto, to byłeś Ty, uciekająca dwunastka, to byłeś Ty, szukanie drzwi na dach, kierunek Zaspa, to byłeś Ty, plaża-Brzeźno, to byłeś Ty, przesypywanie piasku na Westerplatte, to byłeś Ty, parki, uliczki, kawiarnie, to byłeś Ty, trzydziesty dzień listopada, to byłeś Ty, spacer nad jeziorem, to byłeś Ty, herbata w mojej kuchni, to byłeś Ty, przekomarzania i uciekania, to byłeś Ty, spacery po Długiej, to byłeś Ty, zrozumienie, ciepło, to byłeś Ty. Każdy punkt tego miasta, każdy punkt mojego ciała, każde miejsce na mapie ''Gdańsk'' - Ty, Ty, Ty. ''Sex On Fire'', to byłeś Ty, lampka przy łóżku, to byłeś Ty, szukanie dla siebie chwili, dwóch, momentów kilku, to byłeś Ty. Zrozumienie, patrzenie, delikatnienie, to byłeś Ty. Później trzeba było pytać się ''czy wrócisz tu i czy aby na pewno?'', bo wszystko nam się stało niewiadomą. Wrzesień rozczarował, choć miał czarować, oczarowywać, okrzyknąć nas królem i królową świata. Zamiast tego przyszło mi znosić samotne dworce, ulice i noce, zamiast wiadomości od Ciebie - esemesy od Orange, zamiast poranków sennych, spokojnych, kocich - hałas we mnie, bo każda żyła ''Ty'', a Ciebie nie ma, łóżko bez a jednak z wspomnieniem i bolało, piekło, nie mogło inaczej, nie może inaczej, kiedy ktoś znika, kiedy idzie na ochotnika, żeby sprawdzić ile można bez siebie wytrzymać, kiedy jedyne spojrzenia, jakie się wysyła, to przypadkowe mijanki na korytarzu, kiedy wzrok ucieka, trzyma się sufitu, kurczowo gra z podłogą w państwa-miasta (swoją drogą, podłoga to również ważny punkt odniesienia czasu wrzesień-październik, na podłodze się toczyło wielkie wojny o kolejny dzień, na podłodze, w samych drzwiach już, stały nogi, które za nic nie chciały przekroczyć progu, bo tamprzecieżmożnasięspotkać, na podłodze odszukiwania śladów DNA, chociaż to przecież nie ten pokój, nie to piętro, nie to łóżko nawet - misja zakończona fiaskiem. nie było nas tam, jak się okazało po wnikliwych poszukiwaniach i godzinach spędzanych między szafką nocną a oknem). A mimo, wbrew, przeciw logice, na przekór prawom, normom, obyczajom, słowom ''nie, nie uda się, niemaszans, niemawas,'' okazało się, że permanentne stany pełne stresu, tańce lękowe, dance of death w każdym klubie, fajki jedna po drugiej, do filtra, do serca, do wspomnień, piwa z obcymi, obce ciała, obce dłonie, książki połykane, strona za stroną, szukanie mnie, Ciebie, nas, że to wszystko okazało się chwilą, że kiedy trwała, wydawała się wieczna, wiecznie niezapomniana, niemożliwa do przejścia, ominięcia, oplucia, a kiedy minęła - mrugnięcie okiem, mruknięcie ''tak'' i przyzwolenie na siebie, na niebo, na dotyk, na splecenie dłoni, za którymi się tęskniło, na uśmiech, na przerywany o Tobie myślami sen. Że coś, o czym nie wiemy, coś, co się kryje i oby nie był to żaden skrytobójca, że coś jest, jest coś w tej historii, że każdą skałę można skruszyć, a ekstremalne warunki, ekstremalne niejasności, to chyba specjalności nasze. I chyba miałeś rację w czwartkowy wieczór, który to odmienił, chyba mówiłeś prawdę ''to przez listopad'', w listopadzie zwyczajnie nie da się osobno, samemu, bez Ciebie. Chociaż nie jestem, która wszystko zniesie, to obiecuję, że co się stanie już nas nie rozłączy.
a tutaj pytania i odpowiedzi, gry słowne
a tutaj pytania i odpowiedzi, gry słowne
dlatego mojego zdania o tym, że listopad jest beznadziejny, nie zmienię.
OdpowiedzUsuńa dla mnie niesamowity, mimo wszystko.
Usuńgdyby nie ta pogoda... a jak jedno jest ponure, to już później leci.
UsuńTaka pogoda jest piękna na swój sposób, wyzwala wiele cudownych uczuć, emocji i słów, jeśli się ją dobrze wykorzysta.
UsuńW jesieni potrzeba bycia z kimś jest silniejsza, a potem może odejść... Nie lubię nastawiać się na nierozłączność.
OdpowiedzUsuńAle nie o nierozłączność chodzi, zupełnie. Bo w tym przypadku ona nadejdzie. Bardziej o to, że pewne rzeczy muszą po prostu w nas przetrwać.
UsuńZ tym przetrwaniem się zgadzam. To dojrzała postawa.
UsuńMoże i tak, ale mnie do dojrzałości daleko chyba momentami. Chyba na pewno daleko.
UsuńMomentami...
UsuńA może i cały czas. Pojęcia nie mam jak to ze mną jest.
UsuńNiby żyjemy ze sobą tyle, a nic nie wiemy ;)
Usuńjestem na podobnym etapie jak wasz wrzesień... dni milczenia... i boję się. powoli tracę siły do walki.
OdpowiedzUsuńminie, nie wiem czy powinnam tak mówić, ale minie. tyle tylko, że mijania są dwa bieguny, odejść i powrotów.
UsuńMiałam napisać, jak strasznie lubię Twoje notki. Jak bardzo utożsamiam się z tym, co tutaj publikujesz, miałam zadać pytanie, skąd wiesz, że to wszystko we mnie siedzi, skąd wiesz? Kiedy tutaj wchodzę, po prostu boję się nowości. Boję się czytania tego, co tutaj piszesz. Bo często wywołujesz u mnie wodospady łez, bo widzę trochę siebie w Tobie. Wiem, wiem, to zależy od interpretacji. Moja jest chyba trochę nietrafiona, ale jest moja. Trzymaj się...
OdpowiedzUsuńJej, bardzo dziękuję. Chociaż wywoływanie łez u czytelników nigdy nie jest moim celem. A interpretacja zazwyczaj jest dobra, dopóki jest własna. :)
UsuńGdyby dane rzeczy miały za każdym razem z kimś ważnym kojarzyć to chyba bym psychicznie nie wytrzymała...
OdpowiedzUsuńŁatwo nie jest. Albo raczej nie było.
UsuńBo przecież Ty. A jakby nie on?
OdpowiedzUsuńJakby nie On, to nie wiem, nie ma nie-jego.
UsuńI zawsze już tak będzie? Na wieczność?
UsuńNic nie jest na wieczność, a ''zawsze'' z jedną osobą trwa do momentu, w którym jest się razem. Tak myślę.
UsuńA to, co łączy Was to coś prawdziwego?
UsuńTo osoba, o której piszę tu od samego początku i końcówka ujaranych na Onecie też o nim, nie wiem czy to prawdziwe, realne, ale jest. I z tego się cieszę.
UsuńPodobno prawdziwe trwa wiecznie.
UsuńA czym jest wieczność?
UsuńTaki bezmiar czasu, nie ma godzin ani chwil. Jest ciągłość niekończąca się.
UsuńWiesz, że czytam nie pierwszy i nie drugi i nie trzeci raz. Dla Ciebie trzeba mieć czas i myśli otwarte na zrozumienie. I powoli rozumiem, uczę się na nowo szukania Ciebie.
OdpowiedzUsuńPowroty i czekania. To jest nasze i dla nas. Dla Ciebie było jeszcze "Ty" w każdym calu rzeczywistości, a może nawet poza nią? Ale jest jeszcze ostatnie zdanie. I teraz już można się uśmiechać i mówić. Więcej i więcej, kochana!
Ucz się, może chociaż Tobie się uda, jeśli ja sama nie zawsze daję z tym radę. Ucz się, proszę, to potrzebne.
UsuńPoza rzeczy-wistością, poza oczy-wistością, poza wszystkim i we wszystkim, kosmogoniczny, kosmoloviczny świat. I wraca, chyba wraca.
Będę się uczyć.^^ Przecież wiesz, że chcę. I sama też tego potrzebuję.
UsuńA cała reszta... niech wraca. Może warte są czegoś te powroty.
Muszą być, jeśli się przytrafiają.
Usuńniewiarygodne co Listopad robi z nami , prawda?
OdpowiedzUsuńAlbo co my robimy z listopadem, co robimy ze sobą.
Usuńw tę stronę też można patrzeć..
UsuńPerspektywy to najpiękniejsze święta świata.
Usuńteraz jestem tutaj:
Usuńhttp://magentaxoblog.blogspot.com/
jesli masz mnie w linkach to prosze o zmiane, dziekuje :)
pozdrawiam
i przepraszam za spam
Wszystko jest Nim, nieprawdaż?
OdpowiedzUsuńNiezupełnie, nie można uzależniać tak całkiem, ale mnóstwo, mnóstwo spraw i rzeczy to On.
Usuńw koncu byl nawet film slodki listopad i chyba fajnie go spedzac z kims a nie samemu wtedy nawet dluzsze noce niz poranki wydaja sie przyjemniejsze ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za filmami, ale może ten obejrzyMy.
Usuńen akurat jest bardzo wzruszajacy jedne z fajniejszych mysle ;) no wiesz filmy mozna ogladac razem bo ksiazki chyba sie lepiej samemu czyta choc wszystko zalezy kto jak lubi ;)
Usuńoby nie rozłączyło nigdy.
OdpowiedzUsuńbo jak się człowiek zakocha, to ta osoba będzie wszędzie i zawsze w głowie, sercu, pamięci bez opamiętania, aż nie nadejdzie kres. kres wszystkiego.
OdpowiedzUsuńbo jak się człowiek zakocha, to ta osoba będzie wszędzie i zawsze w głowie, sercu, pamięci bez opamiętania, aż nie nadejdzie kres. kres wszystkiego.
OdpowiedzUsuńaż przyspieszyło mi tętno, gdy czytałam ten post.
OdpowiedzUsuńprzez ostatni rok każdy dzień to był On, a to tak nagle, niewytłumaczalnie i chyba bezpowrotnie (cały czas mam nadzieję) skończyło się...
Znam, znam, znam, znam. Człowiek się zakocha i swoją miłość widzi wszędzie.
OdpowiedzUsuńWestchnęłam aż. Dobrze było przeczytać szczęśliwe zakończenie. Szczęścia Wam życzę.
OdpowiedzUsuńCzęsto takie rozłąki potrzebne są, aby zrozumieć, jak ważnym się jest dla drugiego człowieka i jak ważny ten człowiek jest dla nas.
Taki moment rozłąki, szukania, tęsknoty czeka mnie w lutym..
OdpowiedzUsuńjak już wspominałam, uwielbiam Twoje teksty, te momenty napięcia; aż odetchnęłam z ulgą, jak dotarłam do zakończenia. :)
Dlaczego ludzie tak często nas od siebie uzależniają..?
OdpowiedzUsuńnajlepszy tekst jaki przeczytałem.
OdpowiedzUsuńDwunastka w Łodzi nie ucieka, ona nie przyjeżdża w ogóle.
OdpowiedzUsuńJest dla Ciebie całym światem, ale... nie zatrać się w nim bez pamięci.
Któryś raz z kolei to czytam, nie ostatni na pewno.
OdpowiedzUsuń