Raz, dwa, trzy, gonisz Ty. Ja, Ty, Ty, ja. Gonię/sz/my. Chodzi o ostatnią cząstkę, która znów wykwita tu jak majowe pąki. Chodzi o przestrzeń, którą tworzą dwa prostokąty. O przestrzeń, w której zaczyna się wiosenne przesilenie, nieprzytomnienie i zapomnienie. W której twarz nagle jest najwyższym nominałem i chociaż panuje trzysta sześćdziesiąt stopni ślepoty, to zaczyna się wiara w powstanie. W której nagle palce się stają łyżeczkami nabierającymi z plaży mus piaskowy, w której się prostują drogi pełne labiryntów, w której obumarłe ziarenko gorczycy żyć zaczyna. Przestrzeń nazywana Twoimi Ramionami.
Przesilenie wiosenne sprzyja budzeniu się do życia i pobudza do działania.
OdpowiedzUsuńWszystko od wczoraj sprzyja budzeniu się do życia. Na szczęście.
UsuńWypogodziło się? I w życiu też?
Usuńprzestrzeń jedyna tak prawdziwie potrzebna do życia.
OdpowiedzUsuńjedna z prawdziwie potrzebnych.
Usuńno może..
UsuńŁadnie powiedziane.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńMarzę o takiej przestrzeni. Bardzo marzę, by ją posiąść.
OdpowiedzUsuńto dobrze, bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńwykwita ;) i będzie kwitło, trzeba tylko ładnie pielęgnować ;)
OdpowiedzUsuńTaka przestrzeń i ładna pogoda są po prostu marzeniem...
OdpowiedzUsuńTakiej przestrzeni potrzebuję najbardziej.
OdpowiedzUsuńDam, dam dam. Ach, ta miłość?
OdpowiedzUsuńwspaniała przestrzeń. świadomość jej posiadania budzi chęć do życia :-)
OdpowiedzUsuńTaka przestrzeń jest najlepsza.
OdpowiedzUsuńPiękna ta przestrzeń, choć bywa również zgubna.
OdpowiedzUsuń