Niekontrolowane, niechciane, nie umiem wyjaśnić. Nie umiem też przepraszać. Cała jestem tym słowem, maluję nim twarz i dyskretnie moczę w nim głowę, chowam je w rękawie i w szparze między zębami, ale nie chce mi przejść przez gardło. Zacinam się jak stary pecet, jestem pustką, bezsennością i bezsensownością. Nocno-dzienne dopytywanie siebie czego i czy w ogóle chcę, poranne poszukiwania słów na ekranie, całodobowe fiasko. Poplątały mi się oczy, zagapiły myśli albo w drugą stronę, na odwrót; wszystko powinno być inaczej. Zaraz się wypalę, dogasnę, będę popiołem, żywiołem najbardziej martwym z możliwych. Chyba popełnić błąd, to znaczy dać odejść, świadomie dobijać. Ciebie najpierw, później siebie. Bolenie, czuwanie, czekanie na rozszarpanie przez moje osobiste paznokcie ryjące nasze imiona na parapetach. To zły czas na dobre wiersze, zły czas na wszystko, zły czas na zły czas nawet. Potrzebuję wczoraj, przedwczoraj, przed-miesiąc, przeddwudziestymczwartymkwietnia, kiedy byłeś. W tle mojej głowy rozbiegany gdańsk, naprawdę za późno zrozumiałam. Chciałabym wywołać Ciebie, jak się wywołuje zdjęcia, jak się wywołuje duchy, jak się wywołuje przeszłość. Jutro nie jest do wywołania, nawet do przeżycia go nie ma, do przegnicia ewentualnie się zjawia. Rzeczywidoczność zmalała do niezbędnego minimum albo bardziej, proporcje, porcje, niedobory. Zamknę drzwi w ustach i usnę. Czasami przecież zjawiałeś się o poranku. Jakubie
Może któregoś poranka pojawi się znów.
OdpowiedzUsuńmało prawdopodobne, nie prawdopodobne wcale w zasadzie. on już nie chce.
Usuńwczoraj nie zmienisz, jutro możesz zrobić co tylko zechcesz
OdpowiedzUsuńkim dla Ciebie był? a kim się stał teraz?
OdpowiedzUsuńTo teraz zostało ci czekać na jutro,które wniesie coś, co pozwoli ci się uspokoić i z uśmiechem zacząć wszystko od nowa.
OdpowiedzUsuńpotrzebujesz wczoraj, a przecież przyszłość może okazać się jeszcze łaskawsza, lepsza niż wczoraj.
OdpowiedzUsuń