jeśli zdarza mi się powiedzieć coś przez sen, to są to słowa traktujące o tym, żebyś został. to już nie trafia w Twoją stronę i kilka tych liter, które przesyłamy sobie od czasu do czasu niczego nie zmienia, nawet jeśli chowamy między nimi więcej, niż chcielibyśmy sobie przekazać. zresztą, słowa tracą na znaczeniu, bo jak mam opowiedzieć Ci o braku? jak opowiedzieć o tym, że nic gorszego niż poranki bez Ciebie już mnie nie spotyka, że palę i piję i modlę się w duchu, błagam o kolejną wiadomość, która sprawi, że chociaż na moment uwierzę. w to, że tamto pierwsze popołudnie przeplatane lękiem i radością z ponownej obecności coś znaczyło, że góra gradowa i czas po, że szampan w parku, że każde Twoje przepraszam, na zawsze, nigdy więcej, tylko Ty, że wspólne oglądanie filmów, że noce u mnie pełne ryzyka, że tamten raz na pomoście, że ja rozgrzana pod Tobą, na Tobie, Ty we mnie, że ta rozmowa, która tyle uratowała, te momenty spędzone w pociągach, to, co wymawiane w rytm skm-ki, ten dzień, kiedy po Gdyni wiedziałam, że wróciłeś, że piosenki tylko o nas, tylko dla nas, że dotykanie moich włosów kiedy wracałam spod prysznica, że otwieranie się na lęki, słabości, opowiadanie o tym, jak źle bez siebie, obiecywanie nieprzerwania, że czas w manekinie, w polskim kinie, przeżywanie sytuacji kryzysowych, że buziaki w nos, w obojczyk, w ramię, że scałowywanie ze mnie strachu, że szeptanie przepraszam, wymawianie mojego imienia przez sen, że niewypuszczanie mnie z ramion, pragnienie obecności, tworzenie mi bezpieczeństwa w Twoich objęciach, że park oliwski, moja dłoń gubiące się w Twojej, że nasze ciała splecione i Twoje słowa, że to najpiękniejszy widok na świecie, że mówienie mi, że mam nie marszczyć noska, zaczepienie przez przypadkowego mężczyznę i to, jak mówiłeś mu, że masz najcudowniejszą kobietę na świecie, że to, co na stogach, że wpatrywanie się w siebie z uczuciem, uciekanie do siebie po każdej gorszej chwili, wymiana myśli, pokazywanie sobie nawzajem świata, że ta namiętność, która nie pozwalała nam się oderwać, że westerplatte, które utwierdziło mnie w przekonaniu, że w życiu chodzi mi o Ciebie, że wiadomości o tym, że jestem jedyna, że nie chcesz stracić, moje słowa w cyku, odbieranie Cię w stanie pozostawiającym wiele do życzenia, wyczekiwanie na rozmowy, na kolejny dzień spędzony z Tobą, opowiadanie o Tobie, słuchanie, jak Ty mówisz innym, że to ja, utwierdzanie się w postanowieniu o wzięcie za siebie odpowiedzialności. że uwierzę, że to wszystko coś znaczyło. po raz kolejny wymknęliśmy się sobie i tak nieprzerwanie od prawie dwóch lat, które minęły mi nie wiem nawet kiedy. pozwolisz nam obudzić to po raz trzeci? tutaj już dawno nie chodzi o obecność. liczy się przetrwanie. bujne życie toczące się w naszych głowach, gdy znów zabrakło siły, by to podźwignąć. jeśli zdarza mi się powiedzieć coś przez sen, to są to słowa traktując o tym, żebyś został. i już nie łapię obok siebie Twojej dłoni.
ask - gdyby ktoś coś
ask - gdyby ktoś coś
Może to nie powinny być słowa wypowiadane tylko przez sen...?
OdpowiedzUsuńWierz mi lub nie, ale każdy zaczynał od zera. Ja fotografuję od 5 lat i uważam, że zrobiłam duży postęp. Nie jestem mistrzem, jest wiele rzeczy, których muszę się jeszcze nauczyć, nie jestem nawet w połowie drogi, ale wiem, że ten postęp jest i jestem z siebie dumna. Napędza mnie to do dalszego działania. Wzbudza we mnie ciekawość "co ja jeszcze potrafię wykrzesać z siebie i tego aparatu". Założę się, że jakbyś zaczęła przygodę z fotografią, ale tak na poważnie: uczyć się wszystkiego o przysłonach, ISO, naświetlaniu, perspektywie i tym wszystkim i potem przenosić się z teorii na praktykę krok po kroku to opanowując - nie oderwałabyś się od tego :) Uzależniające hobby i sprawiające tyle radości.
Polecam Ci bloga tej pani:
http://trawkaaa.fbl.pl - zobacz, jaki zrobiła postęp. Popatrz na jej najnowsze zdjęcia i porównaj z najstarszymi. Nieźle, nie?
nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciała, żeby to znów była rzeczywistość. żeby znów tworzyć z Nim tę niepowtarzalną melodię, której z nikim nie można odtworzyć. a nawet jeśli można, to nawet nie chcę tego sprawdzać.
UsuńJest jeszcze dla Was szansa? Szansa na to żebyście znowu byli obok siebie a te słowa wypowiadali nie tylko przez sen?
OdpowiedzUsuńNiczego na chwilę obecną nie chcę tak bardzo, ale to już chyba nie zależy ode mnie.
UsuńA on? Jakie ma stanowisko w tej sprawie? Rozmawialiście? Macie w ogóle jakiś kontakt?
UsuńJeśli kontaktem można nazwać wiadomości wysyłane raz w tygodniu.
UsuńTutaj na chwilę obecną nie wiadomo nic, bo ''przerwa''. Czekam na wrzesień, na powrót do Gdańska. Wtedy wszystko się okaże.
A co było przed przerwą?
Usuńnajpiękniejszy związek na świecie. tylko coś zaczęło się psuć, miesiąc niewidzenia zrobił swoje, przyjechałam i... jakby mnie tam nie chciał, chociaż chwilę przed tym, jak wysiadłam z autobusu nic na to nie wskazywało. aż wierzyć się nie chce, że wszystko się mogło tak popieprzyć.
UsuńTyle już widziałam tego wszystkiego, ale nadal nie wierzę jak wszystko może się tak nagle rozpierdolić i nie wiadomo z jakiego powodu.
UsuńWłaśnie. Gdyby chociaż było o co, gdyby był powód, żeby się nawzajem powyrzucać za burtę. No chyba, że tylko ja go nie dostrzegłam.
UsuńA rozmowa nic nie dała? Bo zakładam, że rozmawialiście. Chociaż powiem Ci, że z facetami często jest chuj a nie rozmowa...
UsuńByły jakieś próby, ale stanęło na tym, że ''wrócimy do G., zobaczymy''. Czyli tłumacząc ''mam Cię na chwilę obecną w dupie, ale może zatęsknię, to dam znać'', przynajmniej tak to odebrałam. Ale nie wiem. Nie mam pojęcia. Bo gdybym nic nie znaczyła, to chyba nie pisałby po dwóch tygodniach w środku nocy, że od prawie 2 h nie może zasnąć, bo ma wrażenie, że coś się stało, czy wszystko w porządku. Niewiele rozumiem z tego wszystkiego. Poczekam, po prostu poczekam. A co tam kurwa.
UsuńŻeby to czekanie było takie łatwe...
UsuńOtóż to. No ale nic, co mam zrobić, nie będę przecież dzwonić jak idiotka, wypisywać. To nie w moim stylu chyba.
UsuńW moim też nie. To musi być naprawdę coś jeśli ja do faceta piszę pierwsza, serio. Nawet jeśli mnie korci.
UsuńBardzo chcę wierzyć, że ludzie, jeśli się kochają, potrafią przetrwać najgorsze burze między sobą i czerpać siłę z każdego zachwiania. Że te słowa już nie zawsze będą wypowiadane przez sen, że będziesz go miała, że on będzie miał Ciebie...
OdpowiedzUsuńTylko ile razy można odchodzić i wracać?
UsuńWiele, bardzo wiele... Czasem więcej, niż byśmy tego chcieli...
UsuńNajgorsze jest to, że ja chcę. Po raz kolejny chcę. Ale nie mam już siły. I boję się. Zarówno tego, że wróci jak i tego, że go nie będzie. Tyle, że tego drugiego zdecydowanie bardziej.
UsuńI właściwie... właśnie o to mi chodziło, wiesz? Jest taki moment, w którym podświadomość zaczyna szeptać, że już nie powinno się czekać, a serce nadal tęskni i nie pozwala pójść dalej. I wtedy chcesz, żeby wrócił, ale wrócił i został. A boisz się, że odejdzie... że zostaniesz sama nie po raz kolejny, ale już na stałe...
UsuńSamo sedno, kochana.
UsuńNajgorsze w tym jest to, że ten stan potrafi się ciągnąć, jakby w nieskończoność... Nawet jeśli fizycznie przychodzi, lub odchodzi, Ty wszystko przeżywasz jeszcze raz, w sobie...
UsuńDokładnie. I podważam każdy wspólny moment zastanawiając się czy to naprawdę było szczere, czy cokolwiek znaczę jeszcze, takie duperele, a tyle nerwów przy tym jest.
UsuńCzasem myślę, że najtrudniejsza w życiu z kimś jest wiara w szczerość intencji... Analizowanie ich nigdy nie wychodzi nam na dobre, często wyciągamy mylne wnioski...
UsuńPiszesz, jakbyś zupełnie straciła nadzieję. A może warto nadal wierzyć?
OdpowiedzUsuńJuż walczyłam. Już tyle razy walczyłam, że chciałabym, żeby w końcu to On zawalczył. Tylko boję się, że tego nie zrobi. A ja nie mam siły po raz kolejny nieść tego sama na swoich barkach. Ile tak można? To niszczy człowieka.
Usuń,,...chciałabym, żeby to w końcu on zawalczył'' skąd ja to znam. A jesteś pewna, że jeśli Ty przestaniesz, to on zacznie walczyć?
UsuńNie, nie jestem. Ale chcę zaryzykować, chcę, żeby pokazał, że coś znaczę. Jeśli tak jeszcze jest.
UsuńJeśli znaczysz dla niego wiele, nie pozostawi Cię samej sobie.
UsuńWierzę, że to prawdziwe uczucie potrafi przetrwać różne chwile... Zawsze warto wierzyć. :)
OdpowiedzUsuńPodobno, ale takie momenty potrafią każdą wiarę zniszczyć.
Usuńja teraz ćwiczę od 3-5 dni i to i tak mój rekord, jednak pod 2msc nie jedzeniu słodyczy wierzę w cuda :).
Usuńeeee tam, dacie radę! zobaczysz, że minie!
Już minęło. Teraz chodzi o to, żeby to przywrócić.
Usuńsama nie wiem! też byłam pewna, że wymięknę, a tu takie miłe zaskoczenie... :3.
Usuńa więc starajcie się z całych sił!
ja już się nastarałam. chciałabym, żeby teraz zawalczył o mnie. chociaż ten jeden raz.
Usuńjeszcze raz powtórzę - sama w to nie wierzę! chociaż ma to swoje minusy, np. wczoraj pierwszy raz od miesięcy zjadłam na kolację chleb. Bagietkę z miodem + grejpfrut, Ty wiesz, że czułam się jak urzeczona?! to lekko przeraża..
Usuńpoczekasz, zobaczysz. Jedynie czas ma tu znaczenie. A jeśli nie zawalczy, to przynajmniej będziesz wiedziała czego jest warty, że nie zależy mu na takiej fajnej lasce ;*.
łatwo się mówi, skoro dla mnie jest wart wszystkiego.
UsuńI wszystkie słowa przez sen i wszystkie za dnia i o północy nic nie zmienią, pozostaje bezradność i czekanie. Cholernie wykańczające czekanie, prawda?
OdpowiedzUsuńTrafiłaś w sedno. Wiesz, to myślenie, wróci, nie wróci, kto tam u niego jest, co nam przyniesie wrzesień. Nie mam już siły. Czasami jestem przekonana, że to sobie wymyśliłam, ale nie da się chyba zmyślić dwóch lat życia.
UsuńTo normalne. Po tylu przejściach, powrotach i rozstaniach niektóre chwile i okresy stają się nierealne, przychodzi wrażenie, że to sobie zmyśliłyśmy, że tego nie było, że to tylko wyobraźnia, że idealizowanie, wymyślanie, kreowanie... A to prawda jest.
UsuńAle co innego nam pozostaje, jak nie czekanie? I chociaż obie czasami sobie mówimy, że już brak sił, że coraz gorzej, to i tak czekać będziemy. Do usranej śmierci pewnie.
Chcę wiedzieć. Naprawdę, chcę już tylko wiedzieć, czy będzie się przy kim budzić. I albo budować to kolejny raz, albo móc już iść.
UsuńNo bo niewiedza jest najgorsza. To jak stać przed drzwiami przestępując z nogi na nogę, bo nie wiadomo, czy można wejść, czy trzeba sobie pójść.
UsuńOstatnio mam wrażenie, że nie ma już nawet drzwi, przed którymi mogłabym stanąć.
UsuńAle masz nadzieję, prawda?
UsuńDla mnie nigdy nie jest za późno, ale owszem, są błędy, których nie da się naprawić.
OdpowiedzUsuńNawet, jeśli się chce.
UsuńPrawdziwe uczucia są silniejsze od czegokolwiek ;)
OdpowiedzUsuńRe: Masz jakiś sposób na złapanie własnego rytmu?
Właśnie. Prawdziwe tak. A co, kiedy w pewnym momencie nie ma się już pewności, że u tej drugiej osoby to takie było?
Usuńale stało się coś? czy sypnęło się tak po prostu?
OdpowiedzUsuńzawsze trzeba wierzyć, dawać sobie szansę do samego końca, do ostatniego oddechu. Żeby nie żałować.
u mnie nic, u Niego podobno też nie. po prostu parę gorszych chwil.
Usuńmówisz? ja już nie wiem, czy mam o co.
najgorzej jest zrozumieć z jaką łatwością przychodzi to komuś przekreślić. dlaczego.
OdpowiedzUsuńbo łatwiej jest zrezygnować niż zawalczyć. rezygnacja nie wymaga wysiłku.
Usuńi owszem, nie wymaga. szkoda tylko, że jedynie u osoby, która tę decyzję o rezygnacji podejmie, że to nie zawsze działa w obie strony.
UsuńWiesz, tak sobie myślę, że jeśli to prawdziwe, z głębi serca, że jeśli się chce, że jeśli potrafi się wybaczać i po prostu się pragnie... Czasami myślę, że są błędy nie do wybaczenia. A potem myślę, że to człowiek nie chce wybaczać, bo wybaczyć wszystko można i zależy to tylko od nas samych, a duma ludzka jest głupia.
OdpowiedzUsuńI miałam jeszcze napisać, że jak czytałam, to się wzruszyłam.
To już nawet nie kwestia wybaczenia. Wybaczyłam jak tylko to się stało, nie umiem chować urazy. Nie w stosunku do niego. Tylko, zaufanie, wiesz... strasznie nadszarpnięte.
UsuńTo chyba dobrze wzruszać ludzi, więc miło mi.
Znam to, ale co zrobić? Jak się kocha, to zaufanie wróci, potrzeba czasu. Nie zawsze to czekanie jest złe, czasami to odkrywanie na nowo.
UsuńCzasami mam wrażenie, że mogłabym napisać podobną notkę. Czasami .
OdpowiedzUsuńKurczę, tak dużo zależy od drugiego człowieka...
Za dużo niestety.
Usuńa gdyby tak przelać słowa stąd, z bloga na papier... i wysłać w kopercie na jego adres.. ? nie liczy się efekt. bo może Cię wyśmieje, ale to tylko by było dowodem, że nie jest Ciebie wart. ale liczy się prawda. uświadomienie mu paru spraw. które w Tobie wciąż są.
OdpowiedzUsuńOn o tym wszystkim wie. Tego jestem pewna. Być może nawet tu zajrzał, przeczytał.
Usuńmoże warto jeszcze trochę powalczyć?
OdpowiedzUsuńchociaż ja kiedyś też walczyłam, i niby mnie bolało i niby każde chciało wrócić ale jakoś nie potrafiliśmy już tego zgrać.
ja już się nawalczyłam, naprawdę. to nie to, że mi już nie zależy, że nie chcę go w swoim życiu. zależy i chcę, ale nie kosztem ciągłego wyciągania ręki. po prostu... chciałabym, żeby w końcu On, rozumiesz? żeby w końcu to on pokazał, że warto wrócić.
Usuńwiem, rozumiem. żeby pokazał Ci, że jesteś najważniejsza na świecie i ważniejsza od wszystkich ważnych dla niego rzeczy. Czemu faceci nie potrafią się ocknąć? :(
UsuńNo tak, nikt nie każe nam żyć według schematów, to zależy od nas ;)
OdpowiedzUsuń