Moment, w którym odczuwanie jako wybór i świadomość jako waria(n)t. Nadanie słowom odpowiedniej prędkości, kolejno: czekanie, doczekanie, zakończenie. Oczywiście zdarza się między wyrazem drugim a trzecim niepotrzebne tworzenie z wyznania galarety, która nie ma szansy na zaistnienie, ale kluczem jest miejsce, do którego idziesz bez białych rękawiczek. Zamiana. Zaimki na ''ja'', czasowniki na pierwszą osobę liczby pojedynczej. I nie chodzi o taktykę, plany, zamiary, szyfry, kombinacje, z których mogą wyniknąć niepotrzebne konfrontacje. Znaczenie ma raczej chwila, w której podchodząc do lustra znajduje się coś więcej niż mgłę i białe ramy. To nie tożsamość Bourne'a tylko moja. Nie między sufitem a podłogą, ale zawieszona w przestrzeni zwanej wolnością. Oddech.
planujesz zamienić liczbę pojedynczą na mnogą, "ja" na "my" po oddechu?
OdpowiedzUsuńJednostka, ale trudno dotrzeć do świadomości owej jednostki. Ja chyba nie mam świadomości. Nie znam siebie. Jednocześnie od środka pogdryza mnie zazdrość o tego, kto w lustrze znajduje odbicie a nie tylko ramę i mgłę. Jaka jest świadomość? Dla mnie jedynie przyduszona.
OdpowiedzUsuńłatwo zapomnieć kim się jest, widzieć wyłącznie kontur postaci i niewyraźne rysy twarzy, zgubić tożsamość. w tym świecie, gdzie wszyscy muszą być podobni, żeby istnieć.
OdpowiedzUsuńja w lustrze widzę mgłę...
OdpowiedzUsuńdokładnie taki obraz mnie
no jeszcze jakaś krew gdzieś cieknie, białe ramy zabrudzone bardziej
Niewiele zrozumiałam :)
OdpowiedzUsuńWdech i wydech - byle nie zwariować...
OdpowiedzUsuń